Skazani na dojazd do Katowic

Gazeta Wyborcza poskarżyła się, że cyt. „prokuratura tropi dziennikarzy za sprawę Jarosława Ziętary”. Podano, że od prawie roku w Katowicach prowadzone jest śledztwo w sprawie „ujawnienia i rozpowszechniania bez zgody organu prowadzącego postępowanie przygotowawcze informacji ze śledztwa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie”. Sięgnięto po zaiste drastyczny środek – Marcina Kąckiego, Piotra Żytnickiego oraz Wojciecha Czuchnowskiego wezwano do osobistego stawienia się w Katowicach.

Skarga rozbawiła mnie niemal tak samo mocno, jak zdziwiło mnie podanie, że powodem „tropienia” jest prowadzenie przez wymienionych „dziennikarskiego śledztwa w sprawie zabójstwa Jarosława Ziętary”. Odkąd to upublicznianie szkodliwych dla sprawy Jarka dywagacji i przecieków – bynajmniej nie pochodzących z prokuratury – nazywa się śledztwem dziennikarskim? O skutkach takich destrukcyjnych działań medialnych jest cały ponury rozdział w książce „Sprawa Ziętary”

Ważniejsze w prasowej skardze Wyborczej na prokuraturę jest co innego. Wytykając na jaką to niedogodność narażani są dziennikarze nie podano najważniejszego, czyli przyczyny wezwania Jest nią nie złośliwy wymysł prokuratury tylko doniesienie złożone przez założyciela Elektromisu po artykułach tychże dziennikarzy. Napisałem o tym – linkuję niżej ku przypomnieniu – w grudniu 2014 roku w „Głosie Wielkopolskim” i skomentowałem na FacebookuOd tamtego czasu zmieniło się tylko tyle, że moje wyrażone wówczas obawy w znacznej mierze się potwierdziły… Polecam to do refleksji wezwanych. Lepiej późno niż wcale. Choćby w drodze do Katowic.

10418531_885540138153379_3111364583043266984_n