Poprawność histeryczna

Pandemicznie rozprzestrzeniająca się w USA choroba poprawności politycznej dawno przekroczyła Atlantyk i nieubłaganie ogarnia Europę. Dotarła także do naszych rejonów kontynentu. Niemal codziennie słychać o kolejnych przypadkach zarażenia się. O ile część poprawnościowych dyrektyw nie budzi moich zastrzeżeń (jak choćby zmiana sformułowań jawnie obraźliwych na emocjonalnie obojętne), to niektóre z nich daleko odbiegają od zdrowego rozsądku. Tak to bywa z chorobą.

Niedawno Zbigniew Boniek ostro naraził się zwolennikom poprawności twierdzeniem, że dla niego małżeństwo to kobieta i mężczyzna. Podniosły się pełne oburzenia głosy, że prezes PZPN dał wyraz skrajnego braku tolerancji dla alternatywnych związków. Piłkarski działacz, chociaż obyty w świecie, zapomniał, że także w Polsce coraz bardziej ważne jest nie to, co się myśli i czuje, tylko to, co się mówi. A może po prostu wolał narazić się na zarzut, że jest nietolerancyjny niż wstydzić przed własnymi córkami?

Chociaż kibic ze mnie raczej kiepski, staję po stronie Bońka. Napaść na niego była jednak mniej absurdalna niż dzisiejszy atak międzynarodówki poprawnościowej na laureata i organizatorów konkursu mającego zwrócić uwagę na problem oszczędzania wody. Zwycięskie hasło reklamowe „Puszcza się bez przerwy, a ty ciągle ją lejesz” uznano za seksistowskie. Rzekomo napis na plakacie przedstawiającym kurek z wodą zbulwersował osoby pracujące z maltretowanymi żonami i matkami.

Według wykładni zwolenników poprawności rażąco naruszono prawa kobiet, co więcej rzekomo mogą się one teraz czuć się zagrożone pobiciem przez osoby, które nawiążą kontakt wzrokowy z pro-ekologiczna reklamą. Badający odruchy Pawłow jakoś nie wpadł na pomysł, że reakcją na widok kurka z wodą może być przemoc domowa.

To już bardziej mogę zaakceptować, że w ramach poprawności, aby nie naruszać godności trzody hodowlanej zmieniono nazwę świńskiej grypy na grypę nową. Zastanawianie się nad tym, w jakim stopniu świnie docenią ten niezwykły gest poprawnych naukowców polecam tym, dla których hasło propagujące oszczędzanie wody jest nawoływaniem do przestępstwa.

P.S. Znajomy ze wsi mówi, że z poprawnością polityczną nie jest jeszcze u nas wcale tak źle. Póki co czarne psy nazywane są powszechnie po wsiach „murzynami”, a nie afro-amerykanami ;) Co więcej, polskie dzieci nadal nie mają zakazu czytanie wiersza Juliana Tuwima pt. „Bambo”, chociaż zwolennicy poprawności twierdzą, że to mroczny, ziejący nienawiścią hymn rasistowski.